
Nowa życiówka na 10k
10/05/2014Obiecałem sobie, że w tym roku odpuszczę występy w biegach ulicznych i innych takich małych eventach biegowych. Obiecalem tez sobie, że już nigdy nie pobiegnę na czas na 10km. Chciałem się skupić na większych wyzwaniach, a przy okazji przyoszczędzić trochę złociszy. Tak się złożyło, ze moja firma w ramach promowania zdrowego trybu życia założyła drużynę biegaczy i opłaca niektóre starty. Bieg Europejski, który wchodzi w cykl Grand Prix Gdyni przebiegłem w nowej koszulce (firmowej). To nie koniec nowości. Na śniadanie też zjadłem nowość. Wszyscy zachwalają owsianki przed bieganiem. Zalałem sobie płatki mlekiem, dodałem banany, rodzynki i migdały i dosłodziłem delikatnie syropem klonowym. Zjadłem to ponad 3 godziny przed biegiem. Przed samym startem wcisnąłem banana i udałem się na rozgrzewkę. Brakowało mi tylko jakiegoś planu na ten bieg. Na życiówkę nie miałem jakoś nastawienia, przebimbać ten bieg tez jakoś mi pasowało. Co będzie to będzie. Udałem sie w strefę 40-45min i czekałem na start. A właściwie na metę, bo mój pęcherz dał o sobie znać. Możliwe, że to dzięki niemu trzymałem takie tempo całą drogę. :)
Szkoda trochę tych 11 sekund, mogło być cztery zero z przodu… no ale nie dało się. Kilka sekund było do wyrwania na samym początku, bo oczywiście w mojej strefie znajdują się osoby biegnące tempem 5:00 min/km i wolniej, których trzeba omijać. W okolicach 5km miałem mała kolkę, a na górze Świętojańskiej miałem dosyć. Bałem się zerknąć na Garmina, i leciałem na czuja i maxa już do końca. Tętno max 186 :)
Jakby nie patrzeć nowa życiówka jest. Oficjalnie 41:11. 416 miejsce (na ponad 5000 startujących), 157 w swojej kategorii M30.